Nasza Pani Bagietka

Szalony piekarz (nie mylić z kapelusznikiem) dorwał się dziś do kuchni i piekł jak szalony. Szalony to oczywiście najbardziej adekwatne słowo, jakie przychodzi mi do tej rudej łepetyny, ponieważ nie znam nikogo oprócz moi, kto by w 40 stopniowy upał, upiekł: bezy, ciasto z owocami i chleb… no ale… jak to mawia kolega – bogatemu wszystko wolno 😉 W ostatnim numerze Kuchni, jest ciekawy artykuł „Mania Chrupania” o pieczywie francuskim, zdjęcia to oczywiście czysta food porn, więc nie dziwota że zaczęła za mną chodzić bagietka. Maminek po obejrzeniu mojego bloga złożyła zamówienie na Sałatkę Cesar wersja 2.0 (niestety tylko wersja angielska, bo byłam zbyt leniwa by napisać wersję polską…. przepraszam), doszłam do wniosku iż to idealny moment aby upiec bagietkę.

Na początku nie byłam zadowolona z ciasta, musiałam zmienić proporcje ponieważ nie ma bata żeby 1 szklanka wody wystarczyła na 3 szklanki mąki… a może to wina szklanek? Nie wiem, tak czy siak mocno spanikowałam w pewnym momencie i dopiero dłuuuugie wyrabianie, parę przekleństw i kolejne długie wyrabianie sprawiły, że byłam zadowolona z konsystencji ciasta. Suma summarum bagietki wyszły smakowite i chyba jutro robimy kolejną porcję bo Tatko i Historyk walczyli do ostatniego kawałka.

Nasza Pani Bagietka (zaadaptowane z „Kuchnia” 7/2010)

paczka suszonych drożdży

2,5 szkl mąki

1 łyżka soli

1 szkl ciepłej wody


Rozpuszczamy drożdże w ciepłej wodzie i odstawiamy na 5 minut. Dodajemy 2,5 szkl mąki i sól i wyrabiamy przez ok. 10 minut aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Jeśli lepi się do rąk dodajemy więcej mąki, ale nie więcej niż 0,5 szkl. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na 45-60 minut. Zbijamy ciasto i odstawiamy na ok 15 minut. Formujemy bagietkę i zostawiamy do wyrośnięcia na blasze wyłożonej papierem przez ok 30 minut, albo aż podwoi swoją objętość. Nacinamy przed włożeniem do piekarnika. Nagrzewamy piekarnik do 230C, na dno piekarnika wstawiamy żaroodporne naczynie z wodą. Bagietkę wstawiamy w połowie piekarnika. Pieczemy ok 20 minut, albo do momentu aż kiedy się w nią zapuka wyda głuchy odgłos.

Bagietka wyszła bosko. Jest wilgotna z chrupiącą skórką. Tatko powiedział, że smakuje tak jak bagietki we Francji z małych boulangeryjek, co jest najlepszym komplementem. Historyk był zachwycony chlebkiem i już namawiał mnie na upieczenie jednej na kolację, ale zgodził się poczekać do jutra 😉

in English

Informacje o ladymorgiana

I'm a redhair girl witch to some scientist to the others... I love cooking and baking.... what else would you like to know?
Ten wpis został opublikowany w kategorii chleb, gadka o jedzeniu, pieczenie, przepisy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz